Płocki Klub Mangi i Anime "ShiroIguru"

Spotkania klubu odbywają się w spółdzielni na ulicy Gierzyńskiego 17


#1 2012-02-02 23:09:32

 Anger of Dragon

Gniew Smoka

9492707
Skąd: Płock
Zarejestrowany: 2011-12-21
Posty: 218
Punktów :   
Ulubione Anime: Steins;Gate
Ulubiona Manga: Naruto
Ulubiony Bohater: Shikamaru Nara
WWW

Wiersz: "List do Ciebie..."

Wstaje nowy dzień
Co było wczoraj, już nie obchodzi mnie
Co zaś będzie jutro, pojutrze zobaczy się

Znowu jakaś pustka w sercu
Dlaczego nawet tu, w tym miejscu?
Tak daleko, jeszcze gorzej
Chcę być blisko, ale to nie pomoże
To wszystko i tak wina moja
Nie Boga, nie innych…nie Twoja…

Serce moje, tak żałosne, już nie mogę
Grzeszę myślą, uczynkiem oraz mową
Gdzie taki Czarny Kruk, jak ja
Może kochać się w takim kimś jak Bogini ta…

Oczywiście dla Ciebie mogę wszystko
I to wcale nie są słowa tylko
Zburzony mój świat, buduje się od nowa
Spowodowała to tylko, a może aż, jedna osoba…

Nie wierzę w to co widzę, ani w to co słyszę
W jednej chwili mogę oddać moją duszę
Bo na cóż mi, ona, kiedy mnie tak boli?
Lepiej przelać ją na wiersza kolejne strofy

Chciałbym napić się piwa, może wódki
Kiedyś to był sposób na moje smutki
Dziś jednak nie smakuje tak samo
Pogarszają tylko bardziej sprawę

Bolę, bolę, jak serce boli mnie
Dlaczego? Kto mi na to odpowie?
Marność nad marnościami, a pod nimi łzy moje
Zaś pod łzami już tylko me serce

Chcę dziś krzyczeć, ale sił już nie mam
Jak można wołać z ziemi do Nieba?
Mogę tylko biec, ale biegnę wciąż w miejscu
Chcę dobiec i znaleźć miejsce w Twym sercu

Jestem tu, a świat odgania mnie
Nie mam zamiaru chcieć, mam marzenia swe
Co jutro przyniesie, mogę tylko czekać
Utrzymuję się nad powierzchnią, nie umiem pływać
Między serca mojego strofami zawiłymi
Między słowami i myślami mymi

Chcę tyle wyrzec Ci, czekam wciąż
Ale czekanie nie da nic, muszę iść drogą swą
I choć wiem, że to droga zatracenia
Bez końca, będę nią podążał bez wytchnienia
Choć wiem, że gwiazda, nie spadnie
Ja nie wzlecę ku Niej, także

Choć ja Kruk Czarny, nie dolecę
Bo blask Anielicy onieśmiela mnie
Nim wzbiję się, upadnę jeszcze niżej
Ale z nadzieją, że Twój głos usłyszę…

Czarny Kruk do wczoraj, zapomniany
Dzisiaj nie ten sam, bo zakochany
Gołębica w sercu jego siedzi
On w Jej raczej nie, dlatego cierpi

Chciałby tyle wyrzec, ale nawet sobą nie umie być
Gdy jest przy Niej, nie potrafi żyć
Coś odbiera mu oddech, słowa gdzie znikają
Myśli choć niewinne, gdzieś uciekają

Życie? Ah…życie, może kiedyś było…
Może… ale teraz gdzieś w mroku się rozmyło
Zatonęło w marzeń oceanie
Snów o Niej, nieprzerywalnym stanie

Chcę wypowiedzieć Jej tyle pięknych słów
Miałem już o Tym bezliku snów
Chcę to powiedzieć, ale uciekam gdzieś
Przecież w mych marzeniach, nie dotknę Jej

Wszystko wokół przypomina mi Ją
Co mam zrobić, gdy ciągle słyszę Jej głos
Niby poeta pisarz…pff… nikim jestem
Gdy przychodzi coś prawdziwego… niczego nie wiem…

A ja pragnę Cię dotknąć, przytulić
Sprawdzić smak Twoich ust…
Gdy blisko jesteś, muszę to dusić
Za pomocą często dziwnych słów
Dlaczego to robię?
Nie wiem, bo się boję?
Ale czego? Siebie…Ciebie…tego uczucia?
Że Cię stracą? Przecież Cię nie mam… Serce to nie sługa…

Ja sługa  serca mego
Choć gdybym był sługa, nie dławiłbym tego
Powiedziałbym od razu, gdy serce mi kazało
Nie czekałbym, aż by mnie złamało…

Najgorsze jest, że ucieczki nigdzie nie ma
W telewizji, w gazecie... widzę Twoją twarz
W radiu zaś, słyszę piękny Twój głos
Na ulicy Cię mijam, widzę, wciąż i wciąż…

Normalne słowo, by do Ciebie powiedzieć
Jak ten idiota w miejscu nie siedzieć
A nie… ciągły paraliż, kłódka na usta
Czuję się wtedy pełny jak pustak…

Znowu uciekam, w labirynt strof wierszy
Jednak ulgi nie czuję wciąż w jednym miejscu
Idąc przed siebie, też mi to nic nie daje
Wciąż jestem w takim samym stanie

Ale przecież to wszystko tylko moja wina
To mojego życia, tak kręta, kołomyja
Koryto rzeki tak wilce zakrzywione
Brzegi tej rzeki strasznie wzburzone
Dlatego, bo nie patrzysz w moją stronę

I nie będę czekał, aż zlecisz z Nieba
Wzbiję się na kruczych skrzydłach
Poza wiarą w siebie, nic mi nie potrzeba
Dzięki przyjaciołom rodzi się nadzieja

Moje rozdarte serce
Znaleźć mu muszę miejsce
Bo widzę Ciemność
Słowa brzęczą „wszystko jedno”

Teraz jesteś tylko moim snem
Nie wiem już czemu imieniem mym Gniew
Tutaj jest raj, jest lepiej niż w Niebie
Czekam na znak, ale czy nadejdzie, nie wiem

Czarne łzy, płyną z oczu moich
A dlaczego, nie mogę ran zagoić?
Będę starał się ze wszystkich sił
Koniec snu, będę teraz śnił

Kolejna krótka chwila
Co godzinami mija
A ja piszę kolejny wers
Jak to pomaga, nawet nie wiesz

Czas ucieka, tyle razy to chciałbem powiedzieć
Dlaczego tego nie zrobiłem, dziś już nie wiem
Mogło być o wiele gorzej znacznie
Jesteś tak blisko, a mogłabyś być na dystansie

Mam jeszcze dużo czasu, chciałbym tak powiedzieć
Czekając na cud, nic nie robić i siedzieć
Wiem, że tak nie jest wcale
Choć to dla mnie trudne, cieszę się, że w Tobie zakochałem...

Kolejny dzień, ja wstaję myśląc o Tobie
Co przyniesie dzisiaj zobaczyć chcę
Nadzieja jak kawa pobudza wciąć
Dlatego muszę wstać chcąc nie chcąc
By znów zobaczyć, chociaż jeden raz
Twoją tak cudowną twarz

Chcę się obudzić obok Ciebie Aniele
Chcę Cię poznawać coraz śmielej
Jak ten kamikaze nie chcę się bać
Gdy będę z Tobą, może skończyć się świat
Bo bez Ciebie, mój świat kończy się wciąż
Koniec uderza na mnie ze wszystkich świata stron

Muszę znaleźć spokój, przeciw sobie bunt
Sprawić muszę, że ustabilizuje mój grunt
Chcę poczuć, że żyję na prawdę
A nie ciągle śnić, nigdy nie być na jawie

Bardzo szybko umierają tacy jak ja
Umierają, czekając wciąż na znak
Tyle nad ziemią, spojrzę na Ciebie
Zobaczę kogoś, albo i nie Aniele

Słowa dławią mnie, wypowiedzieć chcę
Boże dlaczego, takim stworzyłeś mnie
Zanim mnie poznasz, obudź się
Bo ja śnię, a nie spotkasz mnie w śnie

Zanim przeczytasz do końca ten wiersz
Że kocham Cię, na zawsze wiedz

Nie chcę być bogaty, nie chcę gwiazdy z nieba
Chcę tylko Ciebie kochać, więcej niż potrzeba

Nie jest kłamstwem że
Ja kocham tylko Cię
Marzę co nocy i co dnia
Kiedy będę mógł polecę na końca świat

* * *

Teraz jestem tu znów sam
Wcześniejsze wersy, tygodnia za mną szmat
Serce moje znowu krwawi
Znowu myślami o Tobie się rani

Powiedzieć chciałem tyle słów różnych
Bo „Kocham Cię” to dla poety zbitka słów pustych
A tylko tyle byłem w stanie wyrzucić z siebie
Nie chciałaś mnie słuchać, wolałaś jak Anioł siedzieć w Niebie

Dziś słowo „kocham” nie ma sensu
Bo każdy kocha każdego w każdej chwili
Dziś to słowo nie leży w sercu
Prawie każdy pojęcie tego słowa z czymś myli

Teraz gdy już to zrobiłem, niestety
Za późno, słowa to nie kwiaty, a miłość nie jest różą
Chcę przerwać mych przyjaciół otuchy szepty
Więc wznoszę ten wiersz ku Niebu, nazwij go modlitwą

Krótką definicją słowa „kocham”
Jako poeta mego serca często słucham
A to słowa przez serce dyktowane
Tylko Tobie, Aniele, dedykowane

Do tej pory pisałem, Gołąb lub Tenshi
A przecież jakie Twoje imię wiedzą wszyscy
A Ty też już też wiesz
Nie koniecznie rozumiesz

Jako poeta nawet ja nie rozumiem
Kawałek po kawałku, myśląc o Tobie na przód sunę

Tak bardzo bolą słowa nie wypowiedziane do mnie
Jeszcze bardziej te nie wypowiedziane słowem
To że w Twoich oczach nie widziałem swego odbicia
To, że w Twoim sercu może nie być do mnie uczucia

Kolejne kawałki serca i duszy żywcem odrywane
W następujących wersach tutaj zapisane

Chciałbym to wszystko powiedzieć Tobie
Patrząc Ci w oczy, żywym słowem
Płynącym wprost, bez pośrednika
Jakim jest siedzący we mnie poeta

No chciałbym, ale Ty nie słuchasz mnie
Może choć przeczytasz, nadzieję mogę mieć

Wczoraj każdy, że coś mnie trapi widział
„Czy coś nie tak?” prawie każdy pytał
Inni „potrzeba czasu” mówili bez pytań
Właściwie odgadując mój stan
„Nie możesz tego robić pędzony przez serce,
Znajdź jakieś z dala od Niej miejsce
Przemyśl wszystko dobrze, gdy się uspokoisz
Powiedz jej co czujesz...”
Mówił przyjaciel, po którym nie spodziewałbym się tych słów
A przynajmniej najmniej, z obecnych osób

I tak będę musiał z Tobą porozmawiać
Gdyż muszę usłyszeć prawdę o Twoich uczuciach
Serce to nie sługa, ja sługa serca mego
Serca poety nie da się oszukać, nie wiedziałaś tego?

Jeśli mnie nie kochasz, chcę byś w oczy mi to powiedziała
Potem, jeśli to możliwe, z serca mego twa osoba powoli byłaby wymazywana

Może nie nadaję się na  bycie chłopakiem
Nie jestem „księciem z bajki”, ani „romantycznym kochankiem”
Ale zasługuję choć na najmniejszą szansę
By okazać mą miłość do Ciebie, na prawdę

Dlaczego się w Tobie zakochałem?
Wciąż sobie to pytanie zadaję
Bo nikt mi raczej nie odpowie
Może jakbym poszedł na kawę z „Bogiem”
„Co proszę? Miłość nie jest karą
Ona jest tylko dla najlepszych darem...”
Taka odpowiedź by mnie usatysfakcjonowała?
Na suchą prawdę, by wskazywała

Gdy spojrzę na to kiedyś z wiekowym dystansem
„Dobrze że żałowałem, co żałować miałem
Gdybym nie żałował nie żyłbym później, dalej
A tak przeżyłem swoje życie dawne”
Lecz żałować nie chcę, tego że nie próbowałem
Być z Tą, której swe serce oddałem

Umarły Poeta, od dawna określałem się tym mianem
A tak na prawdę umarłem, gdy Ciebie poznałem
Jaki się odrodzę? Tego nie wiem
Bo wszystko już zależy, tylko od Ciebie...


http://myanimelist.net/signature/Angerdragon.png

Offline

Darmowe liczniki

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
studio przegrywania kaset vhs,minidv,hi8 metki odzieżowe taksówka wałcz busy Kiel