Płocki Klub Mangi i Anime "ShiroIguru"

Spotkania klubu odbywają się w spółdzielni na ulicy Gierzyńskiego 17


#1 2012-04-29 11:23:20

 Fal

Moderator

Zarejestrowany: 2011-12-23
Posty: 100
Punktów :   
Ulubione Anime: Steins;Gate
Ulubiona Manga: Death Note
Ulubiony Bohater: Lelouch vi Britannia

Poeta i wahadło

Kuźwa, nie wiem, co mnie napadło, aby wklejać tu ten shit... Ale jak już wklejam, to proszę o sprawiedliwe oceny.
Pisane bezpośrednio do kawałka Nightwisha - The Poet and The Pendulum od 0.01 do 10.06: http://www.youtube.com/watch?v=cx4a-FS_ … re=related



    Wybiła północ. Światła miasta zaczęły powoli gasnąć, jedynie pałac był wciąż intensywnie oświetlony od wewnątrz. Szczególny blask bił od jednej z wież. Cóż w nim było takiego niezwykłego? To światło biło od żywej istoty.
    Ku bramie kroczył powolnym krokiem mężczyzna. Strażnicy nie mogli dostrzec jego twarzy, gdyż ciemność przysłaniała im wzrok.
- Kto idzie?! - zawołał jeden z nich – Brama zamknięta na noc, nie wejdziecie!
To były ostatnie słowa strażnika. Tuż po ich wypowiedzeniu złapał się za gardło i padł na ziemię, dysząc i krztusząc się.
- Co do... - drugiemu nie dane było dokończyć zdania. Kula ognia pomknęła w jego stronę, bez trudu przepalając zbroję i robiąc pieczeń z jego piersi. Dwaj kolejni, którzy stali po drugiej stronie, także nie pożyli długo, gdyż... Brama runęła prosto na nich.
    Nieznajomy wszedł spokojnie po wrotach do miasta. W nikłym blasku latarni można było ujrzeć niewiele, większą część postaci zasłaniał bowiem czarny płaszcz z kapturem, jednakże uważny obserwator mógłby dostrzec metaliczny połysk napierśnika oraz rękojeść miecza. O ile zdążyłby się przyjrzeć... Przybysz zaczął iść niespiesznym krokiem w kierunku twierdzy. Straż, rzecz jasna, starała się zastąpić mu drogę, lecz fale niewidzialnej energii powalały ich na ziemię. Gdy mężczyzna dobił do wrót warowni, dobył miecza. Stalowa klinga przecięła kolejnych dwóch żołnierzy na pół. Wciąż trzymając broń, uniósł wolną dłoń do góry. Brama rozpadła się na kawałki.
    W tym samym czasie wewnątrz zamku nie było lepiej. Gwardziści padali jeden po drugim pod wpływem cięć metalu w nieosłonięte miejsca lub magii. Ów strażników wyrzynała ta sama kobieta, która przed chwilą świeciła w wieży niczym wielka latarnia. Blond włosy były związane w kitkę, aby nie przysłaniały widoku podczas walki. Jasnozielone oczy wyrażały determinację i... ulgę. Ubrana w lekką pozłacaną zbroję, mknęła przed siebie, przy okazji zabijając kolejnych przeciwników. Żaden z nich nie stanowił wyzwania. Jeżeli jeden ciął z góry, ona błyskawicznie uchylała się, tnąc z dołu. Żołdacy nie stosowali wymyślnej taktyki, co mogło dziwić. To była elita rycerstwa.
    Mężczyzna nie był gorszy. Rzucający się na niego zbrojni ginęli szybko, najczęściej spaleni przez dziwne niebieskie płomienie. Ogień przenosił się na kolejnych, potem dalej i dalej, aż w sali głównej żaden nie został. Morderca przyspieszył krok. Teraz, gdy nikt nie stał na jego drodze, mógł szybko dotrzeć do celu. Pchnął drzwi na wprost niego, a jego oczom ukazał się dziedziniec we krwi. Trupy otaczały cały teren, w niektórych miejscach leżały ciała bez głów, a na środku pobojowiska stała kobieta. Zakrwawiony miecz trzymała opuszczony, po delikatnej twarzy spływały krople potu i krwi. Na jej ciele widać było kilka drobnych ran. Oboje puścili broń i podbiegli do siebie, zatapiając usta w gorącym pocałunku.
    Trwali tak kilka minut. Nie przejmowali się, że otaczają ich żołnierze i zakuwają w kajdany dwimerytowe. Oderwali się od siebie dopiero, gdy poprowadzeni zostali korytarzami. Mężczyzna już nie miał kaptura na głowie, więc wszyscy widzieli jego krótkie czarne włosy, krwistoczerwone oczy oraz kilkudniowy zarost. Usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu. Kobieta także się uśmiechała.
    Nim się zorientowali, byli w sali tronowej, będącej symbolem ludzkiego przepychu. Gładka posadzka z marmuru zawierała pojedyncze kostki ze szczerego złota. Kolumny rozmieszczone dookoła mieściły w sobie kamienie szlachetne, a na ścianach wisiały obrazy najznamienitszych malarzy królestwa. Na końcu pomieszczenia stał złoty tron, a na nim siedział król Fibian IV Aristo. Zaledwie dziewiętnastoletni młokos z chorobliwą żądzą władzy. Szaty monarchy wyszywane zarówno złotymi, jak i srebrnymi nićmi, zdobiły szafiry, zaś koronę – oczywiście ze złota – rubiny. Obok władcy stała zaś najbardziej znienawidzona przez poddanych postać. Wyglądała ona na najwyżej 25 lat, lecz liczył już o wiele więcej wiosen. Jedyną oznaką wieku były białe włosy opadające na plecy. Nosił lekki szkarłatny pancerz, a jego jedyną bronią był długi nóż. Nikt nie lubił Maximilliona ze względu na pychę maga i, jak głosiły plotki, kontakty z demonami.
    Władca podszedł wolnym krokiem do więźniów. Mężczyznę obdarzył zaledwie pogardliwym spojrzeniem, więcej uwagi poświęcił kobiecie. Nachylił się nad jej twarzą, muskając policzek piękności. Patrząc chwilę swymi szarymi oczyma, wpił się gwałtownie w jej usta, wpychając język do środka. Nie spodziewał się, że całowana zaciśnie białe ząbki. Jak tylko otworzyła usta, Fibian zrobił krok do tyłu i wymierzył mocny cios w twarz zielonookiej.
    Nagle stało się coś niesamowitego: kajdany opadły z głośnym brzdękiem na ziemię, zaś dwóm gwardzistom miecze dosłownie wyleciały z rąk, aby zostać złapanymi przez wolną już parę. Czerwonooki natarł natychmiast na króla, lecz atak został zablokowany przez czarnoksiężnika, który zdążył dobyć broni. Strażnicy rzucili się do walki. Kilkoro próbowało ciąć w jasnowłosą, jednakże sparowała ona ciosy, po czym kucnęła, tnąc w stopy. Napastnicy upadli na ziemię, wrzeszcząc z piekielnego bólu. Ci, którzy próbowali zbliżyć się do walki tajemniczego wojownika oraz maga, ginęli szybko. Mężczyźni ścierali się w śmiertelnym tańcu, zręcznie kontrując uderzenia przeciwnika. Niespodziewanie człowiek w czarnym płaszczu puścił miecz i podbiegł do wciąż walczącej kobiety. Wyciągnął rękę, zaś ona złapała jej szybko. Nóż maga pomknął w kierunku pary. Całą komnatę wypełniło jasne światło.
    Maximillion ocknął się po jakimś czasie. Pary już nie było. Na posadzce leżały trupy strażników, zaś przed tronem leżał Fibian z nożem wbitym centralnie w serce. Jego twarz zastygła w wyrazie przerażenia.

Offline

Darmowe liczniki

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.anime-plock.pun.pl