Chciałbym bez strachu spojrzeć w lustro Lecz wiem że tak się nie stanie Mówię sobie "Jutro i jutro"... Lecz wiem że nie będzie wspaniale
Uciekam przed wczoraj Lecz ono mnie goni Pełna myśli moja głowa A śmieją się wszyscy Oni
Nie rozumiem siebie wcale Ciągle widzę te oczy A miało być już tak wspaniale Lecz romantyzm zbyt blisko kroczy
Dajcie mi pistolet, a się zastrzelę Dajcie mi nóż, a serce przetne Dajcie linę, a wiatr me troski przewieje Dajcie trochę wody, a w niej utonę Dajcie mi cokolwiek, co przerwie myślenie Dajcie mi ze snu wybawienie...
Umieram, patrząc w te oczy, choć ich tu nie ma Umieram, słuchając głosu, który przycicha Umieram, tonąc w marzeniach, czy to są wspomnienia? Umieram, gdy tylko sen znika...
Miało serce już więcej nie bić tak szybko Miało nie bić, ale bije za szybko Miałem nie patrzeć tak więcej Miałem, ale chyba sobie oczy wydrapię Miałem być zimny, jak lodowiec życia Miałem, ale powłoka moja zbyt krucha
Miałem nie mieć, już więcej Więcej, za dużo, juz nie chcę
Zamykam oczy, staję na krawędzi Lecz krawędzi nie ma, nie upadam Bo spadłem już wcześniej z krawędzi miłości Choć żyję, to chyba umieram
A miałem, miałem nie być już Werterem Werterem ówczesnych czasów Werter nie żyje, a ja teraz jestem Nikt nie dopisze życia moich wersów...
Jak Wokulski zniknę, ale problemy nie znikną Jak Wokulski wpadłem, w labirynt myśli Niech moje myśli nic nie myślą Niech już więcej życia nikt mi nie wyśni...
Patrzę na słowa, lecz sensu nie mają Mówię więc słowa, lecz sensu nie mają Słucham więc słowa, lecz sensu nie mają Wymyślam sam słowa, też sensu nie mają...
Dlaczego jestem gorszy? Nie wart dwóch groszy? Nie będę księciem, to pewne Nie będę też sobą, bo nie chcesz Nie będę więc nikim, chcę skończyć ze wszystkim...
Słowa są piękne, póki nie wypowiedziane Gdy są mówione, przysychają w gardle Słowa nie są wcale kwiatem najpiękniejszym Różane jutro, kończę z bólem ręki strasznym...
Wymyśl ktoś leki, na miłość, by nie czuć Napiszę wzór, by się nie zaplątać Wykonam pokrętnych wyliczeń stu Wyleczcie by się nie zakochać...
Wyłączam wszystkie zmysły Lecz nie wyłączę myśli Delikatne spojrzenie, jak objawienie Objawienie nie dla mnie, los się śmieje
Śmieję się z siebie, ze śmiechu płaczę Dlaczego? Bo już Cię nigdy więcej nie zobaczę? Bo byłem głupi, jestem, i w potrzask wpadłem? Nie wiem, dlaczego płaczę, ale płaczę...
|